Na wstępie zaznaczę, że to nie będzie taki klasyczny edukacyjny wpis na bloga. Prędzej nazwałabym to swego rodzaju „wylaniem” emocji, które kumulują się we mnie już od dłuższego czasu. Tak właściwie od czasu kiedy mam szczupłego labradora… Do powstania tego wpisu niewątpliwie przyczynił się post lekarki weterynarii Magdaleny Firlej, znanej Wam pewnie lepiej jako weterynarz.tez.czlowiek.

O tym jak otyłość stała się normalnością
„Ale ona marnie wygląda”, „za chuda”, „taka zabiedzona”, wiecie ile razy słyszę takie sformułowania na widok Loki. Tak właściwie powinnam sprecyzować ile razy dziennie, potrafię coś takiego usłyszeć… Pewnie, gdyby to obliczyć to wyszłoby, że z ust co drugiej osoby napotkanej na spacerze, wylewają się te znienawidzone przeze mnie słowa. Z początku nie zwracałam na to aż takiej uwagi, tylko grzecznie odpowiadałam. Z czasem zaczęłam się zastanawiać, dlaczego na nas to spada? Dlaczego tak często?
I tutaj powrócę do tytułu tego artykułu, wytłumaczę o co tak właściwie mi chodziło. Przecież to, że pies jest chudy, nie powinno nikogo dziwić. Cały sęk w tym, że problem otyłości u psów jest tak duży, że społeczeństwo jakby przewartościowało postrzeganie wielkości psów. I normalnym stało się, że labrador jest gruby. Stało się to tak popularnym zjawiskiem, że widząc labradora o prawidłowej kondycji, ludzie mówią „o matko, ale on chudy”, bo przyzwyczaili się do widoku psów z dodatkowymi kilogramami. Otyłość stała się normalnością, czy to nie przerażające?
Jak tak zaczęłam nad tym rozmyślać i analizować psy spotkane na spacerach, zdałam sobie sprawę, że widok szczupłego psa to na prawdę rzadkość. Ale czemu tu się dziwić? Ile taki psi kanapowiec ma ruchu na co dzień? Jak tak obserwuje na moim osiedlu, to trzy razy rundka wokół bloku w ciągu dnia wystarczy, a blok całkiem długi to z 10 min spacerku będzie. Oczywiście moje obserwacje osiedlowe nie mogą być tutaj wyznacznikiem tego jak większość opiekunów, traktuje swoje psy, ale wskazują niezrozumienie i niezaspokojenie psich potrzeb przez część społeczeństwa. Problem otyłości jest poważny wśród ludzi i przekłada się on także na zwierzęta nam towarzyszące.
Powrócę do wpisu weterynarz.też.człowiek, bo jestem Wam tutaj winna małe sprostowanie. Zainspirował mnie post, którego już niestety nie ma 🙂 Domyślam się, że jego treść nie spodobało się Instagramowi i został usunięty lub zablokowany. Post poruszał bardzo ważny temat – operacji pacjenta z nadwagą i problemach, jakie napotyka lekarz w trakcie zabiegu takiego czworonoga. Myślę, że większość opiekunów nie zdaje sobie sprawy, jak nadmierne kilogramy wpływają na zdrowie ich pupili, przecież widać to często dopiero po jakimś czasie. Skąd więc opiekun ma wiedzieć, jak dużym ryzykiem obarczona jest operacja psa otyłego? To właśnie tłumaczył ten nieistniejący już post. Obrazował on, jak bardzo ukrwiona jest tkanka tłuszczowa i jak wiele czasu potrzeba na tamowanie krwawienia u takiego pacjenta, a czas w trakcie operacji to pieniądz i jest niesamowicie ważny. To tak w skrócie o tym poście, jeśli jednak chcecie być na bieżąco i dowiadywać się ciekawostek dotyczących chorób, szczepień i zdrowia waszych czworonożnych kompanów, odsyłam na profil Magdy.
Zrób wszystko, żeby nie odchudzać
Dzisiaj chciałam poruszyć jeszcze jedną ważną kwestię, jaką jest odchudzanie. Właściwie powinnam zacząć od tego, że jako opiekunowie powinniśmy zrobić wszystko, aby nie musieć odchudzać naszego psa. Jak to zrobić?
Po pierwsze zadbaj o odpowiednie nawyki żywieniowe.
Nie syp karmy na oko, tylko odsyp dzienną porcję jedzenia i podziel ją na kilka posiłków (2-3), dzięki temu będziesz mógł kontrolować, ile jedzenia dostaje Twój pies.
Nie dawaj psu jedzenia ze stołu. Trzymaj się tej zasady dla zdrowia swojego pupila! Niektóre składniki, które używamy w naszej kuchni np. popularny ostatnimi czasy ksylitol jest toksyczny dla naszych psów.
Ogranicz przysmaki. Kontroluj, ile ich podajesz, tak aby nie przekraczać 10% dziennej dawki jedzenia. Pamiętaj o zaspokajaniu potrzeby żucia i gryzienia. Jeśli obawiasz się, że naturalne przysmaki są za tłuste, poszukaj niskotłuszczowych gryzaków, z powodzeniem sprawdzi się również twarda marchewka.
Zaskakuj swojego psa. Podawaj mu jedzenie w formie interaktywnej. Ostatnie doniesienia wskazują, że przynajmniej jeden posiłek powinien podany być w formie interaktywnej, czyli misce spowalniającej, macie węchowej, czy innych zabawkach edukacyjnych.
Dieta dietą, ale forma sama się nie zrobi.
Zmniejszać dawkę pokarmu możesz w nieskończoność, ale pamiętaj, że musi ona zaspokajać potrzeby żywieniowe, czyli powinna odżywiać organizm psa. Dlatego połącz odpowiednio zbilansowaną dietę z codzienną aktywnością psa. Co mam na myśli, pisząc „codzienna aktywność psa” to oznacza te min 2h aktywności, w różnej formie. Nie tylko na smyczy, ale też różnego rodzaju treningi, swobodny ruch, praca nosem. Tak naprawdę wszystko zależy od psa i jego opiekuna. Mój komunikat jest taki: człowieku rusz się z kanapy, a teraz to pewnie sprzed komputera, weź swojego psa do parku na długi spacer. Ciesz się chwilą i buduj Waszą relację, a przy okazji dbaj o jego kondycję!
Na koniec powrócę do tematu odchudzania. Oczywiście sama święta nie jestem i też „zapasłam” Lokę. Nie przypilnowałam jej po zabiegu kastracji i nie zmniejszyłam dziennej porcji jedzenia. Po czasie prędzej nazwałabym to incydentem, bo moja reakcja na jej stan była dosyć szybka i stopniowo odchudziłam ją do jej idealnej masy ciała. W jej przypadku wystarczyło zmniejszenie dawki dziennej o 20%, zwiększenie aktywności i regularne kontrole masy ciała. Jednak nie w każdym przypadku tak będzie. Każdy pies jest inny i warto o tym pamiętać. To, co polecam każdemu opiekunowi przed rozpoczęciem procesu odchudzania to przebadanie psa, aby zobaczyć, czy przyczyną otyłości nie jest inna jednostka chorobowa. To ważne, gdy pies ma m.in. problemy z tarczycą. Zmniejszanie dziennej porcji jedzenia nie przyniesie w takim przypadku oczekiwanych efektów. I jaki będzie tego skutek? Opiekun będzie niezadowolony, zniechęcony do tematu odchudzania swojego pupila, a do tego będzie nieświadomy jego stanu zdrowia.
O tym jak ocenić kondycję psa oraz o granicy pomiędzy nadwagą a otyłością napiszę w kolejnym wpisie.
Pozdrawiam
M.
Mam rak samo. Mamy berneńczyka, weterynarz zawsze zacheyca sie jej wygladem, poniewaz jest „wybiegana”, tak zabawnie ja okresla. Poprostu wiekszosc bernenczykow, ma malo ruchu i sa poprostu otyle. Przez to wiele osob mowi, ze to pewnie skundlony bernenczyk, bo taki maly. Oczywiscie biorac pod uwage normy rasy, wielkosc, wage wszystko jest dobrze. Mnie tez mecza juz takie komentarze.
PolubieniePolubienie